64 polskich turystów musi zmienić hotel, w którym spędzają wakacje w egipskiej Tabie. W czwartek nad kurortem przeszły ulewne deszcze, a woda podmyła część przyhotelowych terenów. "Taba została zalana. Turyści odcięci od prądu" - informowali nas na Kontakt 24 zaniepokojeni klienci biura podróży Itaka oraz ich rodziny. Przedstawiciele biura podróży zapewniają, że nikomu nic się nie stało. W Tabie przebywa 280 polskich turystów.
Piotr Henicz, rzecznik prasowy biura podróży Itaka, poinformował po godzinie 16, że w Tabie sytuacja już powraca do normy i w części kurortu przywrócono prąd.
"Zdecydowaliśmy jednak o przeniesieniu 64 osób do hoteli oddalonych o około 1-2 km od ich poprzednich miejsc" - powiedział Piotr Henicz. Jak wyjaśnił, trzy hotele, w których przebywali turyści, zostały częściowo zalane. "Ucierpiały np. basen, restauracja, w jednym z hoteli także pokoje znajdujące się na górze budynku" - poinformował.
Jak powiedział, hotele, do których jeszcze dziś zostaną przeniesieni turyści, mają prąd oraz bieżącą wodę. "Nie chcemy narażać naszych klientów na dyskomfort, dlatego zdecydowaliśmy się ich przenieść do hoteli, które nie zostały zalane" - dodał.
"Woda spłynęła z gór"
"Moi rodzice polecieli do Taby w Egipcie. Niestety trafili na złą pogodę. Jeszcze tego samego dnia padał deszcz, w nocy była burza, a wczoraj ulewa. Woda spłynęła z gór. Są tam bez prądu. Od wczoraj nie ma z nimi kontaktu" - napisała jedna z internautek.
Rzecznik prasowy biura podróży Itaka, potwierdził w rozmowie przed godz. 11, że do kurortu dotarły ulewne deszcze, w wyniku których w całej Tabie nie ma prądu. "Otrzymałem informacje od rezydenta z Sharm el-Sheik, z których wynika, że prąd ma zostać przywrócony w ciągu 3-4 godzin" - powiedział rzecznik przed godz. 11.
Poinformował wtedy, że w siedmiu hotelach przebywa 280 klientów biura.
Autor: js,aka/aw