50-latek, który we wtorek wieczorem szalał jaguarem na terenie hotelu w Juracie, z policyjnego aresztu został przewieziony do szpitala psychiatrycznego na badania. Podczas wczorajszego przesłuchania pojawiło się podejrzenie, że mężczyzna może mieć zaburzenia psychiczne. W środę mężczyzna usłyszał zarzut uszkodzenia mienia. Straty wstępnie oszacowano na 25 tysięcy złotych. Pierwszą informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24 od internauty.
Jak poinformowała Łukasz Dettlaff z puckiej policji, 50-latkowi w środę postawiono zarzut uszkodzenia mienia. W trakcie przesłuchania pojawiło się podejrzenie, że mężczyzna może mieć zaburzenia psychiczne. Na komendzie pojawił się lekarz, który skierował 50-latka na badania w szpitalu psychiatrycznym w Gdańsku.
Łukasz Dettlaff mówił, że zatrzymanemu po incydencie mężczyźnie pobrano krew do badań. W wydychanym powietrzu nie wykryto obecności alkoholu, a narkotesty nie potwierdziły, że był pod wpływem środków odurzających. Mężczyzna do wczoraj przebywał w policyjnym areszcie. Po decyzji lekarza został zabrany do szpitala.
Straty na 25 tysięcy
"Ze wstępnych informacji wynika, że broń mężczyzny znajdowała się na przednim siedzeniu samochodu (...) Policjanci słyszeli huk wystrzału. Będziemy teraz sprawdzać czy mężczyzna, będąc już na dziedzińcu, używał tej broni" - wyjaśniał Dettlaff.
"Ten mężczyzna dwukrotnie tyłem wjechał w drzwi recepcji. Wstępnie wartość uszkodzenia oszacowano na 25 tysięcy (...) Jeśli ten zarzut zostanie utrzymany, mężczyźnie grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności" - poinformował policjant.
Szalał po dziedzińcu hotelu
Do zdarzenia doszło we wtorek wieczorem. Około godziny 19:20 policja otrzymała zgłoszenie, że mężczyzna wjechał na dziedziniec hotelu „Bryza” w Juracie i uszkodził fontannę oraz drzwi wejściowe do recepcji.
"Ten pan próbował po deptaku jechać około godziny 19, kiedy tu jest dużo ludzi. Dosyć szybko jechał, więc zwróciłem mu uwagę. Minął mnie i wjechał na teren hotelu. Zobaczył, że przed sobą ma basen, wycofał i tyłem wjechał do recepcji" - relacjonował w rozmowie z reporterem TVN24 dyrektor hotelu.
Strzały ostrzegawcze
"Dyżurny poinformował mnie, że 50-latek miał oddać strzały i miał mieć ze sobą broń. Policjanci słyszeli, że ktoś oddaje strzały" - powiedział nam Łukasz Dettlaff, z puckiej policji. Dodał, że gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, mężczyzna jeździł jaguarem po dziedzińcu hotelu i udało się go zatrzymać dopiero, gdy oddali strzały ostrzegawcze.
Ustalono, że 50-letni mężczyzna to mieszkaniec Grodziska Mazowieckiego. Został zatrzymany. "Broń, którą ten mężczyzna posiadał w samochodzie, została zabezpieczona i będzie poddana ekspertyzie" - wyjaśnił Dettlaff.
Autor: aolsz,kde/ja/jaś