W niedzielę po południu na warszawskiej starówce zebrała się grupa osób, chcących okazać swoje wsparcie dla walczących o demokrację Wenezuelczyków. "Chcemy, aby wiedzieli, że nie są sami i że ich wspieramy" - napisała @Matylda, która zamieściła w naszym serwisie fotorelację z akcji. W sobotę setki tysięcy mieszkańców Wenezueli wzięły udział w marszach pokoju z powodu targających krajem niepokojów.
W Wenezueli od początku lutego mają miejsce niepokoje, w których zginęło do tej pory 10 osób, a około 100 odniosło obrażenia.
W sobotnich marszach, jakie odbyły się m.in. w Caracas, na ulice wyszły setki tysięcy osób - zarówno przeciwników, jak i zwolenników władz. Doszło także do starć z policją.
We wschodniej części Caracas co najmniej 50 tys. ludzi odpowiedziało na apel gubernatora stanu Miranda i głównego przywódcy opozycji, Henrique Caprilesa Radonskiego. Domagali się oni rozbrojenia sprzyjających władzom bojówek i protestowali przeciw pogarszającej się sytuacji gospodarczej kraju. Doszło też do zamieszek. Kilkuset opozycjonistów rzucało kamieniami w policjantów, którzy odpowiedzieli pociskami z gazem łzawiącym.
"Jesteśmy przeciwko przemocy"
"Nie chcemy więcej ofiar śmiertelnych" - mówiła w czasie demonstracji w Caracas Andreina Tarazon, minister ds. kobiet i równości płci. Wtórował jej 25 letni student Juan Perez. "Jesteśmy przeciwko przemocy. To pokojowa demonstracja" - powiedział Juan Perez.
Manifestacje odbyły się także w innych miastach: Meridzie (na zachodzie), Puerto La Cruz (na północnym wschodzie) i Puerto Ordaz (na południu). Tam jednak nie było incydentów.
Autor: aolsz/map