Kiedyś "Szwajcaria Afryki", dziś kraj biedy. Reporter 24 szukał tam lwów

Reporter 24 w Zimbabwe

Dwa tygodnie był bez internetu, telefonu i gazet. Za to noce spędzał w parkach, wsłuchując się w przerażający ryk lwów i odgłosy hien, a za dnia oglądał te zwierzęta z bliska. Były też hipopotamy, sępy, antylopy. Reporter 24 widział "zestresowanego" słonia, a także, lwice, które wpatrywały się w niego z odległości 120 metrów. - Był strach, ale jednocześnie znacznie silniejsza fascynacja - opowiada. Pocztówką z Zimbabwe, jednego z najbiedniejszych miejsc globu, johnowsky pochwalił się w ramach akcji "Pokaż nam świat".

Kontakt24 - Opinia użytownika

TY RÓWNIEŻ UDAŁEŚ SIĘ W CIEKAWĄ PODRÓŻ? A MOŻE MIESZKASZ ZA GRANICĄ? CZEKAMY NA TWOJĄ RELACJĘ. DOŁĄCZ DO GORĄCEGO TEMATU I #POKAZNAMSWIAT

Plan był prosty. Wyjechać, by fotografować. Padło na Zimbabwe. Choć, jak wspomina Reporter 24 johnowsky, jeszcze w latach 80. Zimbabwe było jednym z najbogatszych krajów regionu, na tle swoich sąsiadów nazywany nawet "Szwajcarią Afryki", dziś to jedno z najbiedniejszych państw świata. Państwowa kasa świeci pustkami, ludzie żyją na skraju ubóstwa, a po pięciu latach względnej gospodarczej stabilizacji, gospodarka znów zaczęła się staczać. Wszystko pod rządami Roberta Mugabe - najstarszego przywódcy świata. Żyje ponad 90 lat, a rządzi od blisko 40.

Mnóstwo wojska i policji

Początek podróży: Harare. - W tej części kraju po drodze co chwila, dosłownie co kilka kilometrów, roboty drogowe i ruch wahadłowy, a co nas szczególnie zdziwiło... duża liczba kobiet pracujących na tych budowach - wspomina Reporter 24 i dodaje, że do Zimbabwe wybrał się wspólnie z kolegą. Jak zaznacza, choć w kraju panuje bieda, sklepowe półki nie świeciły jednak pustkami. - Zakupy na 3-4 dni to ponad 100 dolców, także nietanio. Cena benzyny również jak i u nas, a poza stolicą nawet drożej - wspomina.

W ocenie Reportera 24, Zimbabwe to"dziwny kraj", a hotele w jego stolicy są "niczym z PRL-u". I choć mapy można było nabyć jedynie w rządowej instytucji, w której ostatecznie i tak ich nie było, a we wsiach i miastach co chwilę można było spotkać policję i wojsko - Reporter 24 pokochał ten kraj. Zamierza do niego często wracać. - Poza lekką adrenaliną, nie czuliśmy żadnego strachu czy obaw - zaznacza. - Drugiego dnia zatrzymały nas kilka razy policyjne patrole. Kończyło się na miłych gadkach, a jeden z policjantów "wyłudził" od nas butelkę wody - śmieje się.

Ponad trzy tysiące kilometrów

W afrykańskim kraju johnowsky spędził dwa tygodnie. Wynajętym samochodem terenowym przejechał 3005 km odwiedzając m.in. cztery parki narodowe: Hwange, Victoria Falls, Chizarira, Mana Pools oraz jezioro Kariba.

Pierwszy był Hwange. Za sam wjazd trzeba było zapłacić 25 dolarów od osoby. I już pierwszego dnia wizyty odbyło się tam liczenie słoni. - Jedna pani powiedziała mi, że naliczyła ich 650 - relacjonuje Reporter 24. On sam chciał zobaczyć lwy. Spotkał zebry, słonie, antylopy gnu, bawoły, sępy, hipopotamy. - Zatrzymywaliśmy się, łaziliśmy po parku - przyznaje.

Najcudowniejsze jest jednak to, że w parku można spędzić noc. Reporter 24 nie mógł odmówić sobie takiej przyjemności.

Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika

"Słonik wpadł w szał"

Była ciemna noc, aż tu nagle... - Przestraszny ryk lwa. Masakra. Zerwaliśmy się na nogi, uśmiech był na twarzach i słuchaliśmy. Słyszeliśmy jeszcze trzy przeraźliwe ryki. Wspaniałe uczucie. Nie wiemy czy od ryków lwów, czy po prostu ze stresu, bo się zgubiła, ale w pewnej chwili przypałętała się nagle malutka gazela. Totalnie oszołomiona tymi rykami i brakiem stada lgnęła bardziej do naszego światła od latarek niż do buszu. Pobyła z nami ze dwie godzinki, ale nie zbliżając się ani trochę, po czym uciekła. Ryków już później nie było - opowiada.

Następnego dnia ruszyli w dalszą podróż. W parku Mana Pols nie obyło się bez strachu. - Po dotarciu na camping i znalezieniu naszej miejscówki widzieliśmy, że kręcił się tam malutki słonik. Podjechaliśmy bliżej, wysiedliśmy. Nagle słonik wpadł w jakiś szał ze stresu. Kwiczał, krzyczał, trąbił, biegał w szale, nagle chciał nas zaatakować. Zatrzymał się jednak, dalej zaczął kwiczeć i ryczeć w niebogłosy. Uciekł - relacjonuje johnowsky. - Okazało się, że mały zgubił się matce. Pomimo że była bardzo blisko, jakieś 200 metrów za drzewami, mały zestresował się - wspomina.

"Chodziliśmy skuleni, z głową na wysokości lwa"

W Mana Pools było równie ciekawie. - Pierwszy raz widzieliśmy hieny. W nocy, oczywiście dodatkowo, było słychać ich wspaniałe odgłosy. Do tego przez całą dobę dochodziły dźwięki wydawane przez hipopotamy z rzeki, czasem ryknął lew, odezwały się małpy czy słonie - relacjonuje podróżnik.

Nagle natrafiła się okazja, by zobaczyć lwa. - Początkowe szukanie lwów skończyło się lekkim strachem. Jeżdżąc po parku, za którymś z kolei przystankiem z kolei usłyszeliśmy ryki, tym razem wyraźne, leniwe ryki odpoczywających lwów. Zostawiliśmy samochód i chodziliśmy, kierując się w stronę, skąd dochodziły odgłosy. Niestety, w tym miejscu busz był gęsty i krzaczasty, więc istniała obawa niedostrzeżenia drapieżnika w porę. Chodziliśmy skuleni, z głową na wysokości lwa, z kijami i gazem w rękach. Niestety, ryki raz się oddalały, raz się zbliżały i nie za bardzo mogliśmy trafić, a dodatkowo było naprawdę przerażająco - mówi.

Ale na to bliskie spotkanie z drapieżnikiem trzeba było trochę poczekać. - Znowu wkurzeni brakiem lwów, kręciliśmy się dalej samochodem po okolicy. Nagle dojechaliśmy w miejsce, gdzie busz przecinała ogromna polana z małym jarem pośrodku. Stanęliśmy i zaczęliśmy wypatrywać przez lornetki. Są, są, są - fascynuje się Reporter 24.

Jak przyznaje, uczucie spotkania tych zwierząt było nie do opisania. - Adrenalina maksymalna. Cieszyliśmy się jak małe dzieci - relacjonuje. To było siedem osobników. - Lwice były umorusane błotem. Chyba wracały z polowania. Szły środkiem polany, jakieś 120 metrów od nas, oddzielone tylko malutkim jarem. Gdy były naprzeciwko nas, dwie z nich przystanęły na chwilę i patrzyły prosto na nas. Nie powiem, był strach, ale jednocześnie znacznie silniejsza fascynacja. Do samochodu mieliśmy ze 200 metrów. Nawet nie było za bardzo gdzie uciekać. Czadowe przeżycie. W końcu się udało, osiągnęliśmy jeden z głównych celów wyprawy. Spotkaliśmy lwy - zachwyca się mężczyzna.

Lepianki, drogi bez asfaltu i.... niesamowici ludzie

W drodze do parków podróżnicy zwiedzili wiele miast. Niektóre z nich okazały się wioskami z licznymi sklepami i jednocześnie domami, jedną stacją benzynową, znakami drogowymi z kamienia i szeroką drogą bez asfaltu. - Ludzie żyją w lepiankach i chodzą z baniakami na głowach po kilka kilometrów do studni po wodę - opowiada johnowsky.

A dzieci? - Wspaniałe. Ciężko opisać to, co od nich emanuje. Jakaś niewiarygodnie pozytywna energia. Tańczą przy drodze, śpiewają, machają - wspomina.

- W Zimbabwe ludzie wszędzie są bezinteresownie pomocni. Nigdzie, ale to nigdzie, nie chciano nas oszukać, okraść. Nie mieliśmy ani minuty niemiłych sytuacji. Kiedy zdarzało nam się rozdawać ubrania ludzie się dziwili, że nic za nie nie chcemy. Oczywiście, zawsze się znajdą jakieś malutkie wyjątki, jak to w życiu bywa - przyznaje.

To były niezwykłe dwa tygodnie obcowania w obcym świecie, z niezwykłą przyrodą i ludźmi. - Całkowicie odcięci od jakichkolwiek informacji; od internetu telewizji, gazet, telefonów - kończy.

Kontakt24 - Opinia użytownika
Kontakt24 - Opinia użytownika

Specjalnie dla Was na bieżąco aktualizujemy mapę, na której pokazujemy, jakie miejsca zwiedzają Reporterzy 24. Oto relacje, które otrzymaliśmy w ramach akcji "Pokaż nam świat":

Autor: ank/popi / Źródło: Kontakt 24, johnowsky.blogspot.com

Ważny temat?

Podziel się!

Ważny temat?

Podziel się!

Czekamy na Wasze:

Pozostałe wiadomości

Zjechali z autostrady, by zobaczyć piękne górskie widoki. Nie spodziewali się jednak, że w ciągu kilku minut spotkają aż pięć niedźwiedzi. Pan Przemysław i jego syn uwiecznili niezwykłe spotkanie z dziką naturą w Tatrach Słowackich, a nagranie wysłali na Kontakt24.

Spotkali pięć niedźwiedzi w 10 minut. "Dla takich chwil warto żyć"

Spotkali pięć niedźwiedzi w 10 minut. "Dla takich chwil warto żyć"

Źródło:
Kontakt24

W jednej z kamienic przy ulicy Wólczańskiej w Łodzi odnaleziono zwłoki w znacznym stadium rozkładu. Policja przekazała, że lekarz wykluczył udział osób trzecich. W informacji przesłanej na Kontakt24 czytamy, że sąsiedzi zwracali uwagę na zniknięcie jednej z mieszkanek, której nie spotkali od 11 miesięcy.

Zwłoki znalezione w mieszkaniu. "Sąsiedzi zgłaszali, że jej nie widać"

Zwłoki znalezione w mieszkaniu. "Sąsiedzi zgłaszali, że jej nie widać"

Źródło:
tvn24.pl

Z kranów przy ulicy Ostródzkiej leci żółta, pachnąca żelazem woda. "Gotujemy wodę butelkowaną, to mocne utrudnienie, na osiedlu mieszkają głównie rodziny z dziećmi" - opisała sytuację mieszkanka. Warszawscy wodociągowcy walczą z sytuacją i zapewniają, że będą płukać sieć do skutku.

Z kranów leci żółta woda "o specyficznym zapachu żelaza"

Z kranów leci żółta woda "o specyficznym zapachu żelaza"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt24

Policjanci z Krakowa dostali zgłoszenie o śmierci 75-letniej kobiety w mieszkaniu w Śródmieściu. W związku z tą sprawą zatrzymano męża seniorki.

Nie żyje 75-latka, policja zatrzymała jej męża

Nie żyje 75-latka, policja zatrzymała jej męża

Źródło:
Kontakt24 / tvn24.pl

Mieli polecieć na Maderę, ale z powodu trudnych warunków nie udało się wylądować. Samolot krążył nad wyspą, w końcu poleciał do Portugalii i wrócił do Gdańska. Siliny wiatr utrzymujący się nad Maderą sprawił, że w niedzielę z wyspy nie wyleciało ponad 30 samolotów.

Trudne warunki na Maderze. Samolot krążył nad wyspą, w końcu wrócił do Polski

Trudne warunki na Maderze. Samolot krążył nad wyspą, w końcu wrócił do Polski

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

W środę rano redakcja Kontakt24 otrzymała sygnał o awarii serwerów Ministerstwa Sprawiedliwości. "Pracujemy nad jak najszybszym przywróceniem pełnej funkcjonalności" - zapewnia resort. W kolejnym wpisie wytłumaczono, co się przyczyniło do awarii.

Awaria w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort tłumaczy, co się stało

Awaria w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort tłumaczy, co się stało

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

W jednej chwili stracili dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa i majątki. Trwa wyjaśnianie, co było przyczyną wielkiego pożaru w Ząbkach pod Warszawą. Mieszkańcy twierdzą, że spalony dach nie został jeszcze zabezpieczony, przez co szkody mogą być większe.

Spalony dach budynku nie został zabezpieczony. Mieszkańcy się boją, prokuratura tłumaczy

Spalony dach budynku nie został zabezpieczony. Mieszkańcy się boją, prokuratura tłumaczy

Źródło:
"Uwaga!" TVN, Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Nietypowa sytuacja w poznańskim zoo. Przez uszkodzoną bramkę zagrody wydostał się jeden z takinów. Zwierzę przeszło kilka metrów i zatrzymało się przy pobliskich krzewach. Zamiłowanie do świeżych, zielonych liści okazało się silniejsze niż chęć dalszego zwiedzania.

Takin wyszedł z zagrody w zoo. Tak namówili go do powrotu

Takin wyszedł z zagrody w zoo. Tak namówili go do powrotu

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

W kotłowni ośrodka wypoczynkowego w Ustce (Pomorskie) wybuchł pożar. Nikt nie został poszkodowany. Zdjęcia dostaliśmy na Kontakt 24.

Pożar w kotłowni ośrodka wypoczynkowego

Pożar w kotłowni ośrodka wypoczynkowego

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

Dramatyczne sceny na osiedlu Kopernika w podwarszawskich Ząbkach. W czwartek wczesnym wieczorem zapalił się dach jednego z bloków. Ogień szybko się rozprzestrzenił. O godzinie 21.30 straż pożarna przekazała, że przeniósł się na "trzy obiekty", ale po 22. informowała już, że kolejne bloi w okolicy są bezpieczne. W akcji gaśniczej uczestniczy ponad 150 strażaków, ściągane są też jednostki z sąsiednich powiatów. Kilkaset osób ewakuowano.

Potężny pożar w Ząbkach, walka strażaków i dramat mieszkańców

Potężny pożar w Ząbkach, walka strażaków i dramat mieszkańców

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl, TVN24

W czwartek wieczorem doszło do zderzenia dwóch aut osobowych w miejscowości Grzegorzewice. Według informacji od czytelnika, dwie osoby były zakleszczone w pojazdach. Strażacy potwierdzili, że poszkodowane zostały cztery osoby, w tym dwójka dzieci.

Pięć karetek, cztery osoby ranne, w tym dwójka dzieci. Wypadek pod Grodziskiem

Pięć karetek, cztery osoby ranne, w tym dwójka dzieci. Wypadek pod Grodziskiem

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Na greckiej Krecie trwa walka z pożarem. W akcji gaśniczej biorą udział setki strażaków, a także samoloty i śmigłowce gaśnicze. Ewakuowano kilka tysięcy turystów. W mieście Jerapetra i jego okolicach wprowadzono stan wyjątkowy. Ogień pojawił się też w okolicy Aten, tymczasowo zamknięto jedną z tamtejszych dróg.

Pożar na Krecie i w pobliżu Aten. "Dym jest zbyt gęsty"

Pożar na Krecie i w pobliżu Aten. "Dym jest zbyt gęsty"

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24, ekriti.gr, documentonews.gr, greekreporter, ekathimerini.com, PAP