Policjanci złapali mężczyznę w sobotę wieczorem. 19-latek ukrywał się w stolicy, w jednym z hoteli. Trafił już do policyjnego aresztu w Toruniu. Skradziony samochód odnaleziono w niedzielę w Żurominie.

Jak podaje policja, "sprawa ma charakter rozwojowy".

- Mężczyzna to mieszkaniec Torunia. Wcześniej był notowany za podobne przestępstwa. Co więcej, do 2019 roku miał zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Niewykluczone więc, że 19-latek usłyszy kilka zarzutów - powiedziała podinsp. Wioletta Dąbrowska z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.

Wszystko zaczęło się w piątkowy wieczór. Jeden z mieszkańców Torunia miał do sprzedania jaguara. Na ogłoszenie zamieszczone w jednym z portali internetowych odpowiedział potencjalny kupiec. Umówili się, by zobaczyć auto. Do transakcji jednak nie doszło.

- Mężczyzna poprosił, żebym odpalił silnik. Usiadł na fotelu kierowcy, ale nogi wystawił poza samochód. W pewnym momencie powiedział, że on chce kupić, ale prosi jeszcze o jazdę próbną. Zgodziłem się. Zanim podszedłem do drzwi pasażera, zanim dotknąłem klamki, on ruszył - relacjonował w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 właściciel skradzionego samochodu.

Poszkodowany zgłosił sprawę na komendę. Na poszukiwany samochód policjanci natknęli się w sobotę około godziny 1. Zobaczyli go na jednej z ulic toruńskiego Rubinkowa.

- Ruszyli w pościg, ale kierowca nie zamierzał się zatrzymać. Zaczął uciekać - mówiła podinsp. Dąbrowska.

Nowy "właściciel" auta wjechał na most imienia generał Elżbiety Zawackiej. - Na końcu mostu policjanci ustawili blokadę ze swoich pojazdów - przekazała podinsp. Dąbrowska. - Mężczyzna ominął blokadę. Chciał potrącić policjanta - relacjonowała. Funkcjonariusze oddali strzały, jednak nie udało im się wtedy zatrzymać złodzieja.

Autor: mz,ank/aw,popi