Bieszczadzkie misie jeszcze nie śpią. Jednego z nich spotkał pan Adam. - Szedł w moją stronę. Nie wiedziałem, co on kombinuje, ucieknie czy jednak przybiegnie i zniszczy mi samochód - relacjonuje Reporter 24. Nagranie ze spotkania z najbardziej niebezpiecznym drapieżnikiem w Europie przesłał do naszej redakcji.
Pan Adam niedźwiedzia spotkał na trasie Terka - Dołżyca w sobotę po południu. - Jechałem samochodem, aż tu nagle zauważyłem, że miś idzie w moją stronę. Nie wiedziałem, co on kombinuje, ucieknie czy jednak przybiegnie i zniszczy mi samochód - relacjonuje mężczyzna.
"Krążył po drodze"
Pan Adam nie spanikował, bo jak zaznacza, jako dobry kierowca, wiedział, że może szybko wycofać samochód i odjechać. - Miś był jednak spokojny. Ze dwie minuty tak krążył po tej drodze - przyznaje. A potem spokojnie odszedł sobie w pole.
Niedźwiedzie nadal można spotkać m.in. w Bieszczadach, bo - jak zaznacza w rozmowie z PAP rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie - nadal gromadzą zapasy energetyczne przed zimowym spoczynkiem. - W zimową hibernacje misie zapadają, gdy w górach spadnie co najmniej jeden metr śniegu, a termometry będą pokazywać kilkanaście stopni poniżej zera - mówi Edward Marszałek.
Pan Adam niedźwiedzia na tej samej trasie spotkał po raz drugi. Po raz pierwszy w sierpniu 2014 roku. Ważne jednak, by do niedźwiedzi nie podchodzić, bo bliskie spotkanie z nimi może być niebezpieczne. Warto też pamiętać, że zwierzęta te należą do najbardziej niebezpiecznych drapieżników w Europie.
Mniejsze niż noworodki
W ostatnich kilku latach niedźwiedzie były aktywne prawie do końca grudnia. Zimę spędzają w gawrach. Tam również samice, zazwyczaj w styczniu, wydadzą na świat potomstwo. Niedźwiadki są mniejsze niż ludzkie noworodki. Ważą ok. dwóch kilogramów; do wiosny będą przebywać w gawrach i żywić się mlekiem matki.
Na Podkarpaciu bytuje blisko 200 niedźwiedzi brunatnych, to blisko 90 proc. polskiej populacji. Są wszystkożerne, a zapasy na zimę gromadzą przez cały rok. Ważą ok. 200 kg, żyją do 50 lat.
Autor: ank/aw / Źródło: Kontakt 24, PAP