Osobliwe wykonania "Dzisiaj w Betlejem" czy "Ona tańczy dla mnie" mogli usłyszeć w nocy z piątku na sobotę mieszkańcy Budzynia (woj. wielkopolskie). Śpiewy dochodziły z... kościelnych głośników. Jak się okazało, do świątyni wkradł się kościelny ze znajomymi i uruchomili nagłośnienie. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Takiego repertuaru z kościelnych głośników parafianie z Budzynia jeszcze nie słyszeli. W sobotę około godz. 1 obudziły ich podejrzane śpiewy. "Kilku chłopaków włamało się do kościoła i odprawiali mszę wedle swojego uznania" - zaalarmował redakcję Kontaktu 24 Tomasz, autor nagrania.
Kilku chłopaków włamało się do kościoła i odprawiali mszę wedle swojego uznania Reporter 24 Tomasz
Śpiewali blisko godzinę
Jak informują mieszkańcy Budzynia, śpiewy trwały około godziny. Słyszeli kościelne pieśni, kolędy i piosenki disco polo, w tym "Ona tańczy dla mnie".
Nietypowe karaoke zakończyła interwencja policji. - W godzinach nocnych otrzymaliśmy zgłoszenie o naruszeniu ciszy nocnej przez osoby śpiewające przez kościelny megafon pieśni kościelne i rozrywkowe. Patrol, który przyjechał na miejsce, potwierdził zdarzenie - mówi Karolina Smardz-Dymek, oficer prasowy policji w Chodzieży.
Jak się okazało, do kościoła pw. św. Andrzeja Boboli przy rynku w Budzyniu, wkradli się kościelny z kolegami i urządzili sobie karaoke.
- Mężczyzna dysponował kluczem do zakrystii i wpuścił do środka znajomych. Pięciu podpitych, młodych, około dwudziestoletnich, spragnionych wrażeń piosenkarzy, zostało ukaranych mandatami w wysokości 250 zł - wyjaśnia Smardz-Dymek.
Budzyń podzielony
Głosy mieszkańców odnośnie incydentu są podzielone. Jedni przekonują, że nastolatkowie muszą się wyszaleć, inni chcą by wyciągnięto wobec nich konsekwencje.
- Młodzi coś nawywijali. Może teraz żałują. Mówi się trudno - zrobili źle, ale wszystko da się naprawić. Nic nie ukradli, niczego nie uszkodzili i to jest najważniejsze - mówi jedna z mieszkanek. - Libację alkoholową sobie zrobili. Na pewno powinni dostać kolegium - przekonuje inny z mieszkańców.
Proboszcz: trzeba im to wybaczyć
Jak informuje ksiądz, sprawa została wyjaśniona w niedzielę oraz "przemodlona".
- Jest to informacja bolesna. Ci ludzie nie uszanowali miejsca świętego. Na szczęście nie doszło do profanacji najświętszego sakramentu czy obrazów. Można ubolewać, ale przede wszystkim trzeba wybaczyć - mówi proboszcz parafii w Budzyniu ks. Marek Piosik.
Jak dodaje, kościelny stracił pracę. Trwają poszukiwania jego następcy.
Autor: fc,ank//ec,popi / Źródło: TVN 24 Poznań / Kontakt 24