Nagły atak śnieżycy i śliska jezdnia sprawiły, że miejski autobus w Warszawie miał poważny problem ze sforsowaniem wiaduktu. Z pomocą przyszli pasażerowie, którzy wepchnęli przegubowy pojazd pod górę. Film z nietypowej "akcji ratunkowej" otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Ten obrazek przywodzi na myśl zdjęcia z PRL-u, na których pasażerowie wypychali jelcze ze śnieżnych zasp. Ale opisane zdarzenie miało miejsce w ostatnią niedzielę, na ul. Saskiej, w rejonie skrzyżowania z ul. Lizbońską. Autobus komunikacji miejskiej jechał z Gocławia w kierunku al. Waszyngtona. Ale nie był to typowy kurs.
"Obfite opady śniegu sparaliżowały warszawskie ulice. Poślizgi i stłuczki były do przewidzenia. Autobusy natomiast miały kłopoty na wjeździe na wiadukt na ul. Saskiej. Na szczęście w takich wypadkach pasażerowie okazywali się niezawodni i wspólnymi siłami wpychali autobusy pod górkę" - napisała Reporterka 24 J0anna R i załączyła trzy filmy z ul. Saskiej.
"Po kilkunastu minutach prób podjazdu, w końcu dzielni pasażerowie w końcu wzięli sprawy w swoje ręce i wepchnęli autobus na wiadukt" - dodała.
MZA: powinien zaczekać na interwencję
Pasażerowie rzeczywiście wykazali się podziwu godną solidarnością wobec samych siebie i kierowcy. Nasuwa się jednak pytanie, czy pchanie potężnego przegubowca, który co chwilę zsuwa się po śliskiej nawierzchni było dla nich bezpieczne? Czy kierowca powinien dopuścić do sytuacji, w której ochotnicy narażają swoje zdrowie? Te pytania portal tvnwarszawa.pl zadał w MZA.
- Będziemy wyjaśniali tę konkretną sytuację, natomiast nie dopuszczamy angażowania pasażerów w tego typu sytuacje - przyznaje Adam Stawicki, rzecznik prasowy Miejskich Zakładów Autobusowych. - Kierowca powinien był zaczekać na interwencję służb miejskich lub pogotowia technicznego - dodaje rzecznik przewoźnika.
Autor: kw/b / Źródło: tvnwarszawa.pl