- Pan chyba nie zauważył oznakowania i pojechał pod prąd - komentuje swoje nagranie pan Łukasz, mieszkaniec Wrocławia, który we wtorek przed południem nagrał nietypową sytuację. Kierowca samochodu osobowego wjechał na Most Milenijny we Wrocławiu pod prąd, a kiedy dotarło do niego, że jedzie w złym kierunku, postanowił włączyć światła awaryjne i opuścić przeprawę... na wstecznym biegu. Film dostaliśmy na Kontakt 24.
Pan Łukasz wracał Mostem Milenijnym do domu, kiedy zauważył, że kierowca ciężarówki, która jechała sąsiednim pasem, nerwowo próbuje zmienić pas. - Udało mu się jednak wyhamować, wtedy zauważyłem samochód, który jedzie przodem - relacjonuje autor nagrania.
Na nagraniu, które nam przysłał, widać samochód osobowy, który - jak wszystkie inne - jedzie mostem w dobrym kierunku, tyle że tyłem z włączonymi światłami awaryjnymi. - Pan chyba nie zauważył oznakowania i pojechał pod prąd - tłumaczy Reporter 24 z Wrocławia. - Kiedy już się zorientował, włączył światła awaryjne - mówi.
"Gdzie ci kierowcy mają głowę?"
Jak przyznaje autor nagrania, jeździ już długo i podobne sytuacje nie są mu obce. - Mimo wszystko cieszmy się, że nic się nie stało. To są po prostu absurdalne zachowania. Gdzie ci kierowcy mają głowę? - komentuje zarejestrowane na filmie wydarzenia. Jak dodaje, sam również postanowił włączyć światła awaryjne, aby ostrzec kierowców za sobą.
Na pytanie, co było później, odpowiada: - Nie wiem, co stało się z tym panem, ale musiał być w wielkim szoku. Wycofał i pojechał już w poprawnym kierunku - podsumowuje pan Łukasz.
O przedpołudniową jazdę pod prąd zapytaliśmy wrocławską policję. Jak wyjaśnił nam Krzysztof Zaporowski z zespołu prasowego tamtejszej komendy, nie było zgłoszenia w tej sprawie.
Autor: sc,kab,ank/aw