Jeż tkwił w jednym z pojemników do segregacji śmieci przy ulicy Olszewskiego w Oświęcimiu. Jakiś zwyrodnialec wrzucił zwierzę do kosza ze szkłem. Akcja ratunkowa była utrudniona, bo trzeba było uważać, by nie poranić stworzenia.
Informację o jeżu uwięzionym wśród szkła, także potłuczonego, otrzymał dyżurny Straży Miejskiej w Oświęcimiu. Patrol natychmiast pojechał we wskazane miejsce. Strażnicy jednak nie mogli wiele zrobić.
- Ręką nie dało się go dosięgnąć, a poruszenie dzwonu (pojemnika do segregacji odpadów - przyp. red), mogłoby spowodować, że szkło spowoduje obrażenia a nawet śmierć jeża - opowiada Faktom Oświęcim Robert Skupień, jeden z dwóch strażników uczestniczących w interwencji.
Mundurowi powiadomili o sytuacji Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals. Na Olszewskiego przyjechały dwie inspektorki, które przywiozły specjalny podbierak. Funkcjonariusze wspólnie próbowali wydostać malucha. Ostatecznie udało się za pomocą tego urządzenia wydostać jeża z pojemnika. Zwierzę, bez żadnych ran, trafiło na wolność na Kamieńcu, w okolicy schroniska dla zwierząt.
Przy okazji tego zdarzenia dowiedzieliśmy się, że nie tylko ludzka głupota, ale tez zwykła niewiedza i nieświadomość jest wrogiem tych małych sympatycznych ssaków.
- Apeluję do wszystkich, którzy grabią, a później palą liście, by przed rozpaleniem ognia sprawdzili, czy do tego kopczyka nie dostał się jeż. Zwłaszcza, gdy ktoś zgarnia je przez kilka dni. Jeże wchodzą właśnie w takie miejsca, by przenocować, a nawet, by przezimować - tłumaczy Robert Skupień.