"Pogarsza się z godziny na godzinę" - tak o sytuacji powodziowej na Wyspach mówił na antenie TVN24 Artur Kieruzal z Polskiego Radia Londyn. W środę po południu w 17 miejscach na terenie Anglii oraz Walii ogłoszono czerwony alarm. W kilkudziesięciu miejscowościach nie ma prądu. Synoptycy prognozują kolejne opady. "Jest taka wichura, że ciężarówki nie są w stanie jechać, a promy nie mogą dobić do brzegu" - napisał na skrzynkę Kontaktu 24 internauta Patryk.
Ulewne deszcze, jakie od kilkunastu tygodni nękają mieszkańców Wysp Brytyjskich doprowadziły do licznych podtopień w wielu regionach kraju.
Czerwony alarm
Czerwony alarm ogłoszony w środę po południu w 17 miejscach na terenie Anglii i Walii oznacza, że istnieje bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. Mieszkańcy wielu miejscowości zostali ewakuowani. Wiele dróg jest nieprzejezdnych.
Jak mówił Artur Kieruzal z Polskiego Radia Londyn, sytuacja najbardziej niebezpieczna ma być dzisiaj do godz. 21:00 na południowo-zachodnim wybrzeżu Wielkiej Brytanii. "Nieciekawie jest też pod samym Londynem. Kilka okolicznych hrabstw jest zalanych"- relacjonował.
Jak dodał "W odległości 600- 700 metrów od koryta rzeki drogi są pozamykane bo wszędzie jest woda dochodząca na głębokość nawet do 1,5 metra" - relacjonował. W kilkudziesięciu miejscowościach na południu Anglii nie ma prądu.
W Egham, w hrabstwie Surrey, poziom Tamizy podniósł się do najwyższego stopnia od co najmniej 30 lat. Rzeka zalała setki domów w hrabstwie Surrey i Middlesex - podaje portal tvnmeteo.pl. Bez wątpienia jest to największa powódź, jaka nawiedziła Wielką Brytanie od 67 lat.
Synoptycy ostrzegają, wiatr do 170 km/godz.
W ciągu najbliższych 24 godzin poziom wody ma nadal wzrastać, w związku z czym wielu mieszkańców zostało już ewakuowanych.
Agencja Ochrony Środowiska na bieżąco monitoruje głębokość wód. W Sunbury, Shepperton i Walton w hrabstwie Surrey zanotowano spadek poziomu wody nawet o 8 cm. Jednak meteorolodzy już prognozują na południu kolejne ulewne deszcze i silny wiatr. Najgorzej ma być wieczorem, kiedy siła wiatru może osiągać nawet 170 km/godz.
"Pada już od dwóch miesięcy" - napisał do redakcji Kontaktu 24 internauta @bart, który zrobił zdjęcie w Maidstone na południu kraju. "Krajobraz wygląda malowniczo, ale od kilku dni w walkę z wodą zaangażowane są wszelkie możliwe siły"- dodał.
"Jestem kierowcą ciężarówki, stoję już 5 godzin w kolejce przed wjazdem na prom na kanale La Manche. Jest taka wichura, że ciężarówki nie są w stanie jechać, a promy nie mogą dobić do brzegu" - napisał do redakcji Kontaktu 24 internauta patryk.
W pogotowiu jest 1600 żołnierzy, z czego 400 zaangażowanych jest w pomoc poszkodowanym. W miejscowości Datchet żołnierze wzięli na siebie zadanie dystrybucji leków. Inni pomagają w uszczelnianiu zagrożonych miejsc workami z piaskiem.
Z wielką wodą zmagają się także mieszkańcy Irlandii, skąd internauci przesyłają nam zdjęcia.
Podtopienia i ewakuacje
Obecna zima jest najbardziej mokra w Anglii i Walii od 250 lat. Co gorsza, sytuacja nie poprawia się, a podróż na Bliski Wschód odwołał sam premier David Cameron. Najpoważniejsza sytuacja utrzymuje się obecnie w dolinie Tamizy, gdzie z powodu podtopień w wyniku ulew w minionych dniach ewakuowano mieszkańców ok. tysiąca domów w hrabstwach Berkshire, Surrey i Buckinghamshire w środkowej i południowej Anglii. Zagrożenie występuje także w hrabstwach Somerset. W innych rejonach problemem jest wysoki poziom wód gruntowych. 120 domów ewakuowano w Worcestershire i Herefordshire z powodu wylania rzeki Severn i podwyższonego poziomu rzeki Wye, gdzie najwyższy poziom wód spodziewany jest dopiero w środę po południu. Występują liczne utrudnienia w ruchu lądowym.
Czytaj na Kontakcie 24 więcej o powodzi w Wielkiej Brytanii. Tamiza przeraża coraz bardziej. Takiej zimy nie było od 250 lat.
Autor: ap/aw,ja