"Sytuacja zupełnie jak z filmów Barei czy Monty Pythona" - tak interwencję łódzkich policjantów kwituje @Łukasz, który zamieścił w serwisie Kontaktu 24 nagranie zdarzenia. Funkcjonariusze nie zainterweniowali, twierdząc, że są wzywani w inne miejsce. "Ale numer! To chyba jakieś jaja" - komentowali ich zachowanie świadkowie zajścia.
Świadkowie nie wierzyli
Gdy policjanci przyjechali na miejsce, podbiegli do szarpiących się na chodniku mężczyzn - relacjonował pan Łukasz w rozmowie z reporterką TVN24, Katarzyną Pasikowską-Poczopko. "Policjantka zwróciła uwagę, że to chyba nie ten adres. No i wsiedli do samochodu i odjechali na sygnałach" - dodał mężczyzna.
"Nie napadnięto na mnie"
Całe zdarzenie dokładnie opisuje pani Kamila, ekspedientka sklepu, przed którym rozegrała się sytuacja. "Doszło do wymiany słów między dwoma klientami sklepu. Młodszy z nich zaczął wyzywać starszego. Wtedy ten starszy obezwładnił tego drugiego - opowiadała. Z jej relacji wynika, że bójka wyglądała poważnie. "Zatrzymywali się kierowcy, ktoś wezwał policję"- mówiła. Kobieta jednocześnie zdementowała informację, jakoby jeden z mężczyzn biorących udział w szarpaninie miał na nią napaść.
Jest postępowanie. Będą konsekwencje
Zachowaniem policjantów zajęli się ich przełożeni. „Komendant Miejski Policji zdecydował o wszczęciu postępowania wyjaśniającego, który przeprowadzi wydział kontroli. Pozwoli ono ustalić, jakie nieprawidłowości się pojawiły. W zależności od oceny będą wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne” – powiedziała Joanna Kącka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Jak dodała "nawet jeżeli patrol jechał na inne zgłoszenie, nie zwalniało to policjantów z obowiązku interwencji". O szeregu uchybień, jakich dopuścili się funkcjonariusze łódzkiego patrolu czytaj także tu.
Nie podjęli interwencji
Do incydentu doszło w miniony piątek na ul. Srebrzyńskiej w Łodzi. Na miejscu zjawił się wezwany patrol, policjanci jednak nie interweniowali. Po kilkunastu sekundach odjechali, twierdząc, że są wzywani w inne miejsce.
Autor: mmt/ja